środa, 21 maja 2008

Caspian - The Four Trees


  Amerykański zespół z Massachusetts, powstały w 2003, lecz naprawdę rozkręcili się w 2005. Opinie o nich są przeróżne. Jedni uważają, że reprezentuję on scenę nudnego postrocka, inni z kolei - w tym ja - że są świetni. I chyba jednak nie mogą byś tacy źli, skoro na samym początku kariery, w rzeczonym 2005 supportowali samych Mono ( Japoński zespół Postrockowy, ich utówór "Mere Your Pathetique Light" osobiście uważam za najlepszy utwór minimalistyczny).
 
  Jak dotąd wydali jeden album, "The Four Trees" - Ale za to jaki! Cała płyta, od pierwszego do ostatniego utwotu utrzymana w tych samych klimatach, tak naprawdę wszystkie 11 utworów łączy się w całość, dając jeden ponad godzinny utwór.
 
 Już na wstępie zespół wita na kawałkiem "Moksha" (http://youtube.com/watch?v=uY3CyfvcqQw) Czyli 9 minut pozytywnej energii, wypełnione niezwykłymi dźwiękami, do których kultura popowa nie przywykła. Mój osobisty numer dwa na tej płycie. Zaraz potem utwór "Some Are White Light" Ten z kolei wypełniony jest ciężkim brzmieniem giter elektrycznych i mocnych uderzeń na perkusji. Stanowi bardzo udaną przeciwwagę dla poprzedniego kawałka. Mimo ciężkich uderzeń kawałek jest przyjemny w odbiorze, niezajeżdżający słuchacza, z resztą tak jak cała płyta - pozytywną energię czuć. Kawałek kończy się tak, jak Sea Lawn się zaczyna - czyli to o czym mówiłem, jeden wielki kawałek. Ten utwór zraża z początku słuchacza długim, a z drugiej strony krótkim, bo półtoraminutowym wstępem, lecz szybko rekompensuje to dalszą częscią utworu. Widać tu, że zespół ten, mimo częstego używania dźwięków niezwykłych, to wciąż zespół gitarowy. Tu nawet słychać klasyka.

  Charakterystycznie też kończą się wszystkie utwory: nieważne jaki był środek piosenki i jakie emocje niósł, końcówka zawsze jest ciężka, jakby szumiąca. Crawlspace, utrzymany jest w bardzo podobnej tonacji jak poprzedni utwór. Nie będę powtarzał, gdyż nic nowego nie wniosę. I tu zbliżyliśmy się do Book Nine - absolutnego dla mnie numero jeden na tej płycie! Zaczyna się jak zwykle ciężko i taki klimat utzrymuje się do mniej więcej 3 minuty utworu. Wtedy nagle ciach, gitary idą w pioch, wchodzi klasyk, a perkusja... a perkusja się rozkręca! Minuta tworzenia klimatu i nagle... perkusja bije niesamowity rytm 3/4, jakby bolero, gitara gra pojedynczymi szarpnięciami - niesamowity klimat, dla mnie bajkowość. Chwilę potem grane jest to samo na elektrkach - majsztersztyk.

 "The Dropsonde" - dwuminutowy utwór, stanowiący tak naprawdę przejściówkę między "Book Nine" a "Brombie". Nie dzieje się w nim nic godnego uwagi, acz bez tego kawałka przejście byłoby marne. "Brombie" - osobisty numer trzy na płycie. Przez tą piosenkę poznałem zespół. Pełna dobre energii, z w miarę mocnymi uderzeniami na elektryku i niezłym basem bębnów. Zaledwie sześciominutowy utwór, a niesie w sobie tyle emocji, że możnaby je rozdzielić między całą polską scenę muzyki pop. Tym kawałkiem Caspian utwierdza mnie w przekonaniu, że ich perkusja miecie i nie ma sobie równych.
  
"Our Breaths In Winter" Spokojny, kolejny z serii przejściówek utwór. Ładne crescendo i sprawę ładnego przejścia z jednej piosenki w drugą mamy z głowy. Trzyma klimat. Nawet się nie spostrzegniemy, a już słuchamy "The Dove". Głośniejsze od poprzedniego utworu, trochę inny styl. Mnie jakoś nie przypadło do gustu. W tym momencie już słychać, że płyta skończy się inaczej niż zaczzęła: Zaczyna się robić powolniej, mozolniej, acz nie znaczy to, że gorzej. "ASA" to również kawałek trzymany w takim stylu, acz już bardziej rozbudowana, z niesamowitymi dźwiękami gitary. Po powolnym wstępie otrzymujemy śliczną grę perkusji i strun. prawie pięciominutowy duet tych instrumentów jest krótko mówiąc niezły. Numer cztery na tej płycie. A jako ostatni kawałek na płycie - "Reprise" - Swoiste wyciszenie po jakże emocjonującej płycie.

Caspian pokazał na krążku, jak niezwykły i jak różnorodny może być postrock. Od pozytywnej "Moksha", poprzez niesamowite w swym brzmieniu "Book Nine" aż po wyciszające "Reprise". Osobiście uważam, że tylko cztery kawałki mogą istnieć osobno ("Moksha", "Book Nine", "Brombie", "ASA"). Reszta jest tak naprawdę częscią wielkiego utworu, jakim jest płyta "The Four Trees". Caspian pokazał, że może. Jestem z nimi i trzymam za chłopaków kciuki. Rozwijajcie się!
Ocena: 10/10